"Zamłynie to taka kolebka... Tu wiele rodzin w czasie okupacji miało schronienie, azyl. W domu pani Łucji na Zamłyniu w czasie okupacji odbywało się tajne nauczanie. Było to jedyne takie miejsce w Załęczu. W stodole w sąsieku był bunkier, gdzie się wszyscy ukrywali. Pani Łucja wspomina nauczycieli: panaJaworskiego i Jachimskiego oraz rodziny, których dzieci brały udział w tajnym nauczaniu: rodzinę Bilów, Cieślów,Drabów, Ignasiaków. Lekcje odbywały się co jakiś czas przez godzinę lub dwie. Miała wtedy 7 lat i nie brała udziału w tych spotkaniach, bo była wystawiana na wartę przed dom, żeby pilnować. Tak wspomina tamten okres: „Był to dla mnie trudny, okrutny czas... jeden nauczyciel nauczał w domu, drugi pilnował przy oknie, a ja stałam na zewnątrz i musiałam ostrzegać w razie niebezpieczeństwa. Wiedziałam, że muszę kłamać, ale tylko tak mogłam ocalić swoją rodzinę. I nic nie wydało się przez całą wojnę. Codzienne życie było wielką bojaźnią”.Ona jako łączniczka wiedziała, jak ważne jest jej zadanie.Pani Łucja także na tajnym nauczaniu skorzystała, bo nauczyła się m.in. czytać, pisać, liczyć. Kiedy po wojnie pan Nowak założył siedmioklasową szkołę w Załęczu, dzieci szybko uzupełniły braki i mogły kontynuować naukę w szkole średniej. Udzielając odpowiedzi na pytanie o codzienne życie w czasie okupacji, wspomniała również o tym, jak wyglądał wtedy handel, który także był nielegalny i groziła za to śmierć. Ponieważ w jej domu przez pewien czas ukrywało się sześciu Żydów, ojciec musiał zarabiać, żeby ich utrzymać. Ona znów jako łączniczka biegała po ścieżce przy komisariacie, który znajdował się w budynku byłej poczty i naśladowała odgłosy ptaków. Kiedy kukała jak kukułka, to oznaczało, że droga wolna i jej ojciec mógł przejechać. Ten czas był dla niej wielką szkołą życia."
 
źródło: Biuletyn Informacyjny Gminy Pątnów Nr10/2017